Psychologia

Poczucie sensu czasami jest tuż tuż – nie bój się po nie sięgnąć!

opracowanie: Minds of Hope z elementami opowieści Anthony de Mello

Ile razy cofnąłeś się, będąc prawie, prawie u celu? Ile razy zwątpiłeś, że możesz, że potrafisz, że to jest dla ciebie dobre i właściwe? Miałeś tak?

A może teraz właśnie jesteś w takim stanie, że masz największą ochotę schować się pod kołdrę lub wejść do najmniejszej norki i udawać, że cię nie ma?

Czasami, kiedy jesteśmy w gorszym nastoju lub kiedy zaczynają piętrzyć się różne trudności, próbujemy początkowo radzić sobie z takimi sytuacjami w rozmaity sposób:

  • znajdujemy sobie „miliony” innych zajęć, by nie myśleć o tym, co nam doskwiera
  • rzucamy się w wir pracy
  • zapisujemy się na serię masaży lub zajęcia fitness – no przecież masaże i sport są dobre na stres, prawda?
  • zajadamy lub korzystamy z różnych używek, które dają na chwilę możliwość odcięcia emocji i myśli
  • izolujemy się od innych – im mniej interakcji, tym mniej problemów
  • sięgamy po różne zachowania ryzykowne – zobaczcie, jaki jestem dzielny i/lub atrakcyjny (człowiek dzielny/ atrakcyjny nie ma problemów…) – uprawiam wspinaczkę, jeżdżę szybko motocyklem, skoczyłem na bangee, uprawiam ryzykowny seks, itp.

Trudno jest się zmierzyć z naszymi problemami wprost. A czasami, nawet kiedy podejmujemy taką próbę, pojawia się lęk, że nie poradzę sobie, że nie dam rady, że to wszystko nie ma sensu. Przecież dziś – nawet jeśli cierpię, to przynajmniej znam to uczucie, a jutro – gdybym miał coś w swoim życiu zmienić, to nie wiem czy to zrekompensuje mi trudy przechodzenia przez tę (bolesną) zmianę…. tak, to wyprawa w nieznane…. Dlatego, jeśli tylko można, nie ruszaj w nią sam. Kiedy idziesz w teren, którego nie znasz – oczywiście możesz ruszyć samotnie, choć wówczas podejmujesz też ryzyko, że zabłądzisz, że będziesz wędrował dłużej, że wystawisz się na większe niebezpieczeństwo, a być może również, że okoliczności i twoje zwątpienie spowodują, że podejmiesz ostatecznie decyzję, by zawrócić, bo uznasz, że to nie ma sensu – a wówczas – nie znając terenu, w który ruszyłeś, nawet nie będziesz wiedział, jak blisko być może celu już byłeś!

A teraz odważ się i przeczytaj tę opowieść przygotowaną na podstawie opowieści Anthony de Mello i odpowiedz na pytanie poniżej.

Jest to historia o alpiniście, który chciał zdobyć najwyższy szczyt świata. Przygotowywał się do tej wyprawy przez kilka lat, a dla większej sławy postanowił wspiąć się na szczyt samotnie…

Nastał zmierzch, ale alpinista zamiast rozbić obóz na noc, kontynuował wspinaczkę. W końcu zrobiło się zupełnie ciemno i nie widział już niczego dalej niż na wyciągnięcie ręki.
Noc w wysokich partiach gór nie należy do najłatwiejszych i najprzyjemniejszych. Alpinista czuł przeszywające zimno, poza tym niczego nie widział. Wszystko było czarne. Zero widoczności. Nawet księżyc i gwiazdy sprzysięgły się przeciw niemu i schowały za chmurami.
Gdy się tak wspinał, zaledwie kilka metrów od szczytu, pośliznął się i zaczął spadać z wielką szybkością. Bezwzględne prawo grawitacji i ogarniające uczucie ogromnej bezradności… Spadając, przypomniał sobie wszystkie dobre i złe momenty swego życia. Był już pewien nadchodzącej śmierci, gdy nagle poczuł mocne szarpnięcie w górę, a lina zacisnęła się na jego talii… Ciało zawisło w powietrzu. Życie alpinisty ocaliła lina, którą był przepasany.
Martwą ciszę przerwał krzyk człowieka:
– POMÓŻ MI BOŻE!!!
Nagle, niespodziewanie, zza chmur usłyszał odpowiedź na swoje wołanie:
– Czego chcesz ode mnie?
– Ocal mnie, Boże!!!
– Czy naprawdę wierzysz w to, że mogę cię ocalić?
– Oczywiście, wierzę.
– WIĘC ODETNIJ LINĘ, NA KTÓREJ WISISZ…
Nastał moment ciszy; mężczyzna zaskoczony tym, co usłyszał, zwątpił. Kurczowo uchwycił się liny, zamknął oczy i wisiał dalej.

Ekipa ratunkowa znalazła alpinistę następnego dnia. Martwe i zmarznięte ciało nadal wisiało na linie…
ZALEDWIE 10 STÓP OD ZIEMI…
A Ty? Jak mocno trzymasz się swojej liny? Odciąłbyś ją?

Nigdy nie trać wiary, kiedy przechodzisz trudny czas. Nawet, jeśli nie rozumiesz sensu wielu spraw. Jeśli sam nie widzisz wyjścia z sytuacji lub wątpisz, czy w ogóle istnieje, rozejrzyj się – są wokół ciebie osoby, które rozumieją twoje cierpienie i sytuację i widzą większy obrazek, znają teren. To osoby, które wiedzą, że pod grubą warstwą chmur lub mgły, a być może za następnym ostrym zakrętem jest twój cel. Zaufaj sobie i daj sobie prawo do zaufania im, by mogły tobie towarzyszyć i wskazać drogę. Cel zwykle jest bliżej niż myślisz!